Podobno kiedyś dzieci urodzone w Kapitolu bawiły się w Głodowe Igrzyska. Mi też urządzono taką zabawę. ale trochę mi się już dłuży i jakoś średnio mnie bawi.
Dość czasu minęło zanim zrozumiałam na czym ta gra polega. Nadal do końca nie rozumiem dlaczego nikt nie używa tutaj strzał i trójzębów, a i tak udaje im się zdawać mi rany. Ale mam zamiar to wygrać, w końcu moich żyłach płynie krew zwycięzców.
Wiem, że tylko jedna osoba może przeżyć. Ale to wcale nie chęć przetrwania pcha mnie ku zwycięstwu.
Może i mówią wam, że rewolucja wszystko zmieniła,
jednak niektóre rzeczy zawsze pozostają takie same.
Głodowe igrzyska trwają nadal. Tylko reguły się nieco zmieniły.
Och, to brzmi niesamowicie ciekawie! Jak wygląda Panem po rewolucji, po Kosogłosie? Przypuszczam, że bohaterem jest dziecko Peety i Katniss. A igrzyska... Cóż, myślę, że w tym przypadku będzie to coś na kształt naszej rzeczywistości, wyścig szczurów, skupienie na sobie, słowa, które ranią jak trójzęby. Jestem niesamowicie ciekawa ciągu dlaszego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarze u mnie :)
No, cóż wszystko dokładnie przejrzałaś :) Ale mam nadzieję, że w następnej części już cię zaskoczę.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz i miłe słowa <3
Pozdrawiam.